paź
04
2011
0

Czy warto czekać na kolejny film Mortal Kombat?

Kilka dni temu doszło do oficjalnej zapowiedzi nadejścia nowego pełnometrażowego filmu o Mortal Kombat. Fakt ten z całą pewnością ucieszył większość fanów serii, ale póki emocje jeszcze nie opadły warto zadać pytanie czy w istocie potrzebujemy kolejnego filmu o smoczej serii?

Zapraszamy do przeczytania całości, która dostępna jest dla Was w rozwinięciu newsa

Warto przypomnieć, że ostatnia ekranizacja gry miała miejsce w 1997 roku pod postacią słabego Mortal Kombat: Annihilation i choć od tamtego momentu minęło już prawie piętnaście lat, to w tym czasie nikt z szefostwa nie zdecydował się na produkcje choćby jednego filmu kontynuującego przygody ziemskich bohaterów pomimo wieloletnich nacisków ze strony graczy.
Sytuację odmienił dopiero Kevin Tancharoen, który przeszło rok temu na własną rękę stworzył blisko dziesięciominutową zajawkę własnej wizji filmu, której sukces odbił się tak wielkim echem na świecie, że wkrótce później otrzymał on propozycję wyreżyserowania kilkuodcinkowego webserialu Mortal Kombat: Legacy.
Serial ten przedstawiał losy wybranych postaci sprzed wydarzeń ukazanych w pierwszym filmie Mortal Kombat i choć ostatecznie okazał się on przyzwoitą produkcją, to i tak wielu z nas pozostał po niej niedosyt.

Powyższą sytuację można by porównać do fanów, którzy przez wiele lat czekając na nowy album swojego ulubionego zespołu w dniu premiery dostają tylko dziewięć kilkunastosekundowych kawałków z których każdy prezentując zupełnie inny klimat w efekcie nie składa się na jedną spójną opowieść.
Winić za ten stan rzeczy nie należy Tancharoena, a jedynie szefostwo firmy dla, której przede wszystkim liczy się zysk i która prędzej odwoła prace nad kolejnym obrazem jeśli uzna, iż miałby przynieść jej jedynie straty.
Mortal Kombat: Legacy był w istocie pewnego rodzaju badaniem rynku i jego aktualnego zapotrzebowania na markę Mortal Kombat, który to test MK Legacy zdał na piątkę z wynikiem ponad 48 milionów wyświetleń na oficjalnym kanale Machinima na Youtube.

Spróbujmy teraz może wrócić do meritum sprawy, a mianowicie do nadchodzącego filmu i ciężaru oczekiwań z jakim przyjdzie mu się zmierzyć.
Historia pokazuje przecież, że jeśli idzie o filmy nawet na podstawie jednej i tej samej gry to wychodzi na to, że co reżyser to film. Mam tu na myśli sytuację kiedy tak jak w przypadku Mortal Kombat pierwszy film okazał się dużym sukcesem, a jego sequel choć kontynuował wydarzenia z jedynki, to jednak został on wyreżyserowany przez zupełnie inną osobę, co w efekcie przełożyło się na jego delikatnie mówiąc słaby wynik.
Problem ten jest o tyle głęboki, iż nie da się go po prostu rozwiązać na przykład nazwiskami uznanych reżyserów kina akcji. Doskonałym przykładem jest tutaj nasz rodak Andrzej Bartkowiak, którego takie filmy jak Romeo Musi Umrzeć i Od kołyski aż po grób z Jet Li oraz Mroczna Dzielnica ze Stevenem Segalem okazały się naprawdę dobrymi i godnymi polecenia produkcjami, to jednak nie potrafił on w 2009 roku choćby w małym stopniu przybliżyć się do sukcesu pierwszej części Street Fightera, gdy wyreżyserował Legendę Chun-Li.
Nie warto w tym miejscu przywoływać nawet ekranizacji takich serii jak Dead or Alive, czy The King of Fighters, które z grami miały tyle wspólnego ile reżyserzy przeczytali wcześniej na wikipedii.

Wymienione tutaj porażki tych serii mogą odbić się w przyszłości w postaci pustki i niewykorzystanego potencjału jaki tkwi w tych przecież dobrych tytułach.
Być może jedną z ostatnich prób przeniesienia akcji z gry na ekrany kin jest Tekken: Blood Vengeance i choć jest to jedynie animacja, to jednak efekt końcowy będzie podobny i zmierzymy go naszym zadowoleniem gdy zgasną światła.

Zadanie jakie staje zatem przed Kevinem Tancharoenem jest wysokiej wagi. Na jego barkach spoczywa bowiem los nie tylko filmowej serii Mortal Kombat, ale po części i innych serii gier do których ekranizacji brakuje jedynie dobrego reżysera i funduszy, jakie być może odnajdą się gdy tylko okaże się, że we współczesnych czasach naprawdę można na tym polu odnosić sukcesy, to znaczy dać fanom tego czego pragną i zarobić.

Na dzień dzisiejszy nie pozostaje nam więc nic innego jak tylko cierpliwie czekać na nowe wieści z frontu i mieć nadzieję, że budżet w wysokości stu milionów dolarów pomoże Mortalowi spełnić marzenia.