Zangief jest topem, nie z powodu kółek ale ogólnie dobrego mixupu. Jednak nie przesadzajmy, bo aby z niego cokolwiek wykrzesać to najpierw trzeba się DOSTAĆ do przeciwnika, a to wcale nie jest takie łatwe jeśli ktoś potrafi dobrze grać na dystans. Przyznaję jednak, że dzięki tym cholernym 5-cio klatkowym reversalom niezwykle łatwo jest ukarać przeciwnika rzutem na blokstunie.s[h/z]inden pisze: więc coś, co na pewno zrozumiesz. przykład z tekkena. jak blisko musi stać king (polygon), żeby rzucić przeciwnika, a jak blisko musi stać, np. ryu w którymkolwiek sf w 2d (sprite)?
już przy okazji masz odpowiedź dlaczego zangief jest topem, lol
BTW Zasięg rzutów po kręceniu 360 zawsze był spory, czasem może nam się wydawać, że złapaliśmy kogoś z dwóch metrów, a to przeciwnik nieostrożnie wyciągnął rękę/nogę. A z karowaniem zwykłych rzutów w rysowankach było jeszcze śmieszniej. W sf3 s.HK~LP+LK Chun albo przód~+MP~LP+LK Goukiego dawały radę nie gorzej niż 360 Huga
Eee...Gouki nie miał wcale takiego łatwego comba. Już prostsza była koleżanka z S-tiera, Sakura. Widzimy/spodziewamy się poke'a? Odpalamy CC (nie pamiętam już jednak, którą wersję, może to było LP+LK albo MP+MK) i jedziemy z koksem dp+LP, qcb+LK, tył+HP, qcb+LK, tył+HP (i tak do ściany) qcf+HP, tył+HP, qcf+HP...Co można było zakończyć infinitem z crouch cancela jeśli ktoś poświęcił grze odpowiednio dużo czasu na trening lols[h/z]inden pisze:bo system jest banalniejszy.Ninja-Spectre pisze:Prawie zawsze SF4 porównujecie do SF3 jakby to był jakiś ideał (jak dla mnie to SFA3 czy nawet SFA2 jest o wiele lepszy niż SF3).
kto ma wytrenowanego shingoukiego/sagata wygrywa.
ew. kto potrafi korzystać z v-ism (niebieski) wygrywa.