Nowy PoP zaliczony (w sumie szybko poszło, jakieś 10h w sumie). Rewolucji nie ma, chyba że ktoś za rewolucyjne potraktuje brak bloku
Tak, tutaj idziemy na hardkora i nie blokujemy ataków przeciwników
Fabulanie gra dzieje się po Sands of Time. Księciu wybiera się w odwiedziny do brata i trafia w sam środek inwazji. Malik (brat) stwierdza, że aby inwazję zatrzymać trzeba wykorzystać mityczną armię Salomona. Niestety okazuje się, że armia ta ma całkiem inny cel niż przypuszczano (nieeee... na prawdę?) i zaczyna się rzeź.
Ogólnie gra to (prawie)czysty Sands of Time z kilkoma dodatkami. Dodatki te księciu otrzymuje od poznanej dżin(ki?) o imieniu Razia i są to np. możliwość cofania czasu, czy 'utwardzania' wody (np. mamy wodospad - 'utwardzamy' i mamy ścianę, po której możemy przebiec).
W walce do dyspozycji mamy standardowy miecz, kopniak (przydaje się na niektórych przeciwników), unik i skok, do tego parę 'magicznych' sztuczek jak 'podmuch wiatru' powalający przeciwników, jednak ich użyteczność (przynajmniej dla mnie) jest dość wątpliwa.
Brak bloku może być momentami dość odczuwalny głównie dlatego, że przeciwnicy pojawiają się 'falami', a w późniejszych momentach gry ilość przeciwników na raz potrafi podejść pod 50. Sytuacja poprawia się, gdy dostajemy upgrade miecza (coś jak water sword z WW, podobny wygląd i podobny power), wtedy większość przeciwników pada po jednym strzale.
Ogólnie gierka całkiem niezła, tylko przykrótka.
A no i myśleliście, że rozmawianie z samym sobą w TT było dziwne? A co powiecie na rozmawianie ze swoim mieczem?