Tekken - opowiadanie

Wszystko na temat gier z serii Tekken. Forum dotyczy wszystkich części Turnieju Króla Żelaznej Pięści.

Moderator: ModTeam

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
August
Grand Master
Grand Master
Posty: 367
Rejestracja: 26-05-2011, 15:13
Lokalizacja: Mysłowice-Wesoła

Jeszcze nie mam tytułu.

Post autor: August »

Narazie nie dziele tego na działy.. to co napisałem, wydaje mi się za krótkie na rozdział
Po napisaniu tego, zachorowałem i mam Grypę. Dziwne, Nie ?

Czytając to prosiłbym o opinję, oraz korekty w sprawie spójności ortograficznej, błędach interpunkcyjnych. Nie wiem też, w jakie czasy mam to wsadzić.. Przed, czy po wydarzeniach z T6. jeżeli przed, musiałbym zmienić początek. jeśli Po, przydały by się tipy, kto waszym zdaniem wygrał tórniej i pokonał Azazela. Wszelka pomoc będzie mile widziana.

Cały świat ogarnoł strach... Gdy Japonię ogarneła cicha wojna Pomiędzy Mishima Zaibatsu, a korporacją G, reszta świata obserwuje z nadzieją, że Mishima Zaibatsu przegra, A korporacja G Uwolni świat Od Propagandy Mishima zaibatsu... Wojna, chodź trwa Nie długo, sprowadziła na gospodarkę światową wielkie straty.. Nowy, jeszcze gorszy Kryzys zapanował na świecie.. Biedniejsze kraje muszą zaciskać Pasa... Świat wini za wszystko Mishima Zaibatsu, Lecz co naprawdę jest winne obecnego stanu żeczy.. Wiedzą tylko członkowie Rodu Mishima..

Piękny Las... Niewiadomo gdzie. W tle słychać ćwierkające ptaki. Widać chasające Zające.. Można było by pomylić, że to miejsce jest rajem. W środku Lasu, znajdujdował się drewniany domek.. Stary, lecz pięknie przystrojony.. Krzaki przed głównym wejściem, ładnie ostrzyżone, Trawa wykoszona, posadzone przeróżne kwiaty, o intęsywnym, pięknym zapachu..
Niebo było Błękitne, jak najczystrza woda.. Kilkadziesiąt metrów za Domem znajdowało się małe pole do treningów. Tam znowu trenowali.. Matka i jej syn. Kochająca Matka uczyła młodego syna, od urodzenia, Jak się bronić.. przekazywała mu tajkniki Karate, troche pozmienianego przej jej Rud. Trenowali dniami, czasami i nocami.. Tak jakby Mama chciała przygotować młodzieńca do jakiejś walki.. Syn dażył prawdziwą miłością swoją Mamę, a ona dażyła Jego. Gdy się tulili, Ptaki zaczeły ćwierkać głośniej, a zwierzęta samy prosiły się, by je pogłaskać...
Nagła zmiana sceny... Zapadła noc. Chłopak otrzymał polecenie od Mamy, by narąbać drewna. Noce zaczeły się robić coraz zimniejsze, Lecz i tak były dosyć ciepłe, by móc spać bez palenia w kominku.. Chłopak, jak zwykle uśmiechnięty, niezważając na dziury, oraz korzenie, pobiegnoł rąbać drewno. Podczas rąbania, rozmyślał... Dlaczego wiecznie uśmiechnięta mama, wysłała go po drewno.. Samo wysłanie mógłby zrozumieć.. Ale Syn znał swoją mamę zbyt dobrze, by się nie zorientować, że coś jest nie tak..
Dreszcze, Huk i wybuch... Chłopak usłyszawszy Huk, obrócił głowę.. To co zobaczył, wpawiło go w panikę. Ogień.. wszędzie ogień.. Młodzienieć pobiegną w kierunku swojego domu.. biegną ile miał sił w nogach.. lecz już nie z uśmiechem.. To co zastał, było przerażające.. Dom, normalnie składający się z parteru i pierwszego piętra, został pozbawiony piętra, które leżało, a właściwie sterta palących się desek leżała obok tego, co można było kiedyś nazwać domem.. Lecz nie to było najgorsze.. W resztce domu stała wielka na 2 metry postać, której skóra w ogniu świeciła na Zielono.. na głowie miała długą, na pół metra koronę, a Oczy jego świeciły w kolorze czerwonym.. Chłopak już chciał wziąść nogi za pas, lecz nagle przypomniał sobie o Mamie. Nagle istota, która na pewno nie była człowiekiem, uchyliła się w dół... Jinem przestał żądzić strach, lecz gniew.. Oczy jego zapłoneły, znów słabe, młodzieńcze mięśnie zwiększyły swój obwód.. Tak chłopak zareagował na to, Co potwór podniósł z ziemi... Za szyję bestia złapała Matkę, uniosła jej ciało ponad siebie. Twarz mamy, wciąć przytomna, nie okazywała strachu, czy gniewu. Takjakby wiedziała, że to musi się Stać...
NIEEEE!!!! wydarł się młodzieniec, z wyskoku udeżając z zamkniętej pięści bestie w twarz..
Bestia upuściła ciało Matki, która nie mogła nawet drgnąć Palcem, po męczącej walce ze stworem... Nagle po policzku Matki spłyneła łza.. Mama zebrała resztę sił na ostatnie słowa..
"Jin, Uciekaj!" Młody Jin jednak nie usłyszał słów Matki, Za wszelką cenę próbował trafić Istotę, lecz On zachowywał się, jakby wiedział, gdzie chłopak zamierza udeżyć..
Zielonoskóry Uderzył otwartą ręką Jina w skroń, poczym wyżucił go na parę metrów poza Zgliszcza.
-I na ciebie przyjdzie pora, Młody Jinie, by zmierzyć się z Bogiem walki - Powiedział
-Toshin... - Odezwała się Mama
-Jun Kazama.. Walczyłaś dzielnie, lecz poległaś z rąk Boga walki. Przyznam ci jednak, że broniłaś się najzacieklej ze wszystkich wojowników, z którymi walczyłem.
Położył dłoń na jej twarzy i ...

Zlany potem obudził się w swoim biednym pokoju.. zdezorientowany chłopak wciąż nie mógł złapać powietrza..
-Łukasz.. - odezwała się siostra chłpaka, leżąca łóżko obok. Chłopak przestraszył się siostry.. Patrzał na nią z niedowieżaniem oraz strachem...
-Znowu miałeś zły sen- stanowczo powiedziała siostra
-I co z tego ? odszczekał
-To, że przez twoje nocne jęki nie mogę spać. Od pietnastu minut gapie się na ciebie jak się wijesz.. Mówisz jakieś dziwne słowa.. Jin, Jun, Toshin.. Cały czas. Co to znaczy ?
-Sam chciałbym wiedzieć. Dobra, nie było tematu, śpijmy.
Siostra burknełą coś pod nosem, poczym obróciła się w przeciwny bok i zasneła..
Chłopak natomiast rozmyślał.. To nie był pierwszy raz, gdy mu się to przyśniło.. Śniło mu się to już wiele razy, za każdym razem tak samo. zastanawiał się, co oznacza ten sen, i czy Jego siostra już wcześniej się budziła, gdy mu się to śniło..
Nastał sobotni ranek. Łukasz wstał, tak jakby w ogóle nie spał.. smutny na twarzy, przejęty czymś, czego nie rozumiał.
-Powinieneś iść do psychologa - odezwała się siostra
- Patrycja, dobrze wiesz że nie pójdę. nie będą mnie brali za jakiegoś świra.. Po za tym, nie twój interes, co się dzieje ze mną.
-Nie szczekaj tyle, bo ci język wyschnie. - odpowiedziała, po czym zmierzała w kierunku drzwi, do kuchni.
-Czekaj!-powiedział- tylko nic nie mów rodzicom..-
Patrycja spojżała się na brata z pogardliwym uśmiechem, poczym wszedła do kuchni, gdzie czekało już śniadanie, a Rodzice siedzieli już przy stole.
Chłopak dołączył do reszty rodziny. Stół był skromny.. stary obróz, na którym leżał chleb, zaraz obok warzywa, oraz masło. Chłopak sięgawszy po nóż natychmiast schował rękę pod stół. Zauważyła to tylko starsza siostra, Lecz nic nie powiedziała. Ręka Łukasza drżała.. jakby chłopak trzymał ją 5 min w śniegu.. Zaraz wstał od stołu, poczym zamknoł się w dzielonym ze siostrą pokoju.. zdioł piżamę, włożył swoje ulubione czarne spodnie, Czarną koszulkę, oraz adidasy. Po tym z chukiem wyszedł z Domu.
-Co mu jest ? - zapytała się matka
-A bo ja wiem ? - odpowiedziała Jej Patrycja
-Ty nigdy nic nie wiesz. To twój brat, do cholery!- Bez niczego matka wybuchła gniewem..
Nagle w mieszkaniu wybuchła głośna Awantura.. O co ? Jak zwykle o wszystko.. W Tym domu, to niestety normalne.. Awantura zakończyła się tak jak zawsze. Córka wyszła zapłakana z Domu, Ojciec niczym się nie przejoł, oglądał telewizje, a Mama złapała za piwo, przy którym zaczeła mamrotać pod nosem, jakie to ma niewdzięczne dzieci i nic nie wartego Męża...
Łukasz poszedł w swoje ulubione miejsce.. Jego blok graniczył z lasem.. Pięknym lasem, w którym podobnie jak i w lesie ze snu, było piękne.. nie przeszedł pięciu minut, aż znalazł "swoje" drzewo. Momentalnie wspioł się na nie i podziwiał otoczenie.. Nie było jednak co podziwiać. Za sobą widział drzewa, mniejsze od tego, na którym się znajdywał. Korony drzew były tak gęste, że nie bylo nic przez nie widać. Natomiast Przed sobą widział swój blok.. Stary, brzydki, czteropiętrowy blok.. Farba już dawno straciła swój blask, cała dolna część została zdemolowana przez wandali, oraz wymalowana sprejami.. Z drzewa było słychać kłutnie rodziny.. Chłopaka jednak ona nie zdziwiła, gdyż jest to na początku dziennym. Na drzewie chłopak medytował.. Próbował zapomnieć o całym źle, które go spodkało.. Problemy w szkole, brak zrozumienia. Problemy coraz częściej spotykane na naszej mało wartej planecie. Łukasz uczęszczał do pierwszej klasy technikum. Uczył się słabo, groziło mu powtarzanie klasy. Nie przejmował się tym. Nie potrafił. Za dużo bólu go spodkało, by coś tak niby ważnego mogło mu zabrać więcej czasu na myślenie.
"Cholerny, nic nie warty świat" Pomyślał łukasz, W umyśle pojawił mu się lustro, w którym widział swoje odbicie.. Brzydki, chudy, z krzywymi zębami.. Włosy, koloru ciemno brązowego, opadające po ramionach.. nagle Lustrzane odbicie otworzyło oczy. Normalnie oczy Łukasza miały barwę Błękitną.. Oczy Łukasza z odbicia z błękitu, przeszły w barwę szarą, Potem jaskarwożółtą.
Chłopak momentalnie przestał medytować, stracił równowagę i spadł z drzewa.. Jedynie, co mu się stało to zadrapania spowodowane spadaniem przez gałęzie.. co było dziwne, gdyż Chłopak udeżył plecami o glebe, spadając z wysokości czterech metrów.. zadrapania zaczynały nabierać barwy czerwonej. Chłopak się jednak tym nie przeją.. Po chwili znowu próbował wejść na Drzewo.
OBIAD! Wydarła się Matka przez okno..
Łukasz się dziwił.. Przecież siedział na drzewie z.. 5 minut ? wyciągnoł swóją zabytkową komórkę i zorientował się, że mineło 6 godzin.. Na dodatek chłopak przeją się wizją swojego odbicia.. Momentalnie złapał się za głowe i w myślach mówił "co się ze mną dzieje?" , Po czym poszedł do mieszkania lekko zdezorientowany.
Obiad miną spokojnie. A przynajmniej wydawało się tak Łukaszowi. cały posiłek niekontaktował z nikim. Naglę ktoś zapukał do drzwi. Patrycja wstała od stołu, po czym udała się w kierunku drzwi. Z drzwi wyłonił się łysy koleś, o silnej budowie ciała. Ubrany był w szare Dresy. Normalnie Łukaszowi na widok takich ludzi, robi się nie dobrze, Lecz jednak go znał. Był on chłopakiem Patrycji. Jak narazie, był on Najlepszym jej chłopakiem, bo tylko z nim, łukasz potrafił się dogadać. Patrycja momentalnie się zamkneła z Olafem w pokoju. Matka i ojcien na widok tego parskneli coś pod nosem, zaś Łukasz się uśmiechną.. Co w jego wykonaniu nie jest zbyt częste.
łukasz wstał od stołu, ubrał buty i znowu wyszedł nadwór, Lecz tym razem nie do lasu, a w przeciwną strone.. Blok nie tylko graniczył z lasem.. Kilometr od niego zaczynało się centrum miasta, w jakim mieszkał. Mieszkał natomiast w Katowicach, Stolicy Jednego z wojowództw Kraju polskiego, Śląska. Dokładniej Górnego śląska. Zmierzał on do szkółki Karate, na którą go nie było stać, jednak lubiał oglądać jak ćwiczą inni. Sensejowi to nie przeszkadzało, Jednak uczniom, A dokładnie jednemu, najsilniejszemu.. Uważał, że nie powinny osoby trzecie obserwować Jak Sensej zdradza tajniki walki osobą, które za to nie płacą. Oczywiście był to totalny nonsens, gdyż tych technik uczyła każda inna mało znana szkółka karate.. W drodze do Dojo, mijał gigantyczny Telewizor, zawieszony na jednym z największych budynków Katowic. Leciały na nim tylko wiadomości z kraju, oraz ze świata. Nienawidził ich oglądać, gdyż wiedział że nie zawsze to co jest w telewizji, to prawda i że w większości leci tam polityka. Nie chciał wiedzieć, jak zły, czy też dobry los go spodka z obecną partią żądzącą. Prawie miną gigantyczny telewizor, Gdy nagle zaczoł lecieć komunikat specjalny:
-UWAGA! Nasz kraj pogrąża się w coraz większym kryzysie, spowodowanym napiętymi stosunkami Mischima Zaibatsu Firmą żądzącą Japonią, a Korporacją G i jej wsprzymieżeńcami w postaci USA, Chin, oraz Rosji. Propagadna tworzona przez Mischima, Morderstwa ważnych osobistości z innych krajów, oraz Mieszanie w gospodarce krajowej powoduję rozsypkę struktóry finansowej świata, w tym również nas. Premier podią decyzję o sprzedaniu dolnego śląska Czechom. Z nieoficjalnych wiadomości wynika, że drzewa będą wycinane, a z drewna pozyskanego, będą tworzone elementy broni Do wojny z Mischima.
Przesiedlenia mają się zacząć w przyszłym miesiącu. Gdzie pójdą Ludzie zamieszkający dolny śląsk, nikt narazie niewie.
Nagle Ekran zgasł, a łukasza ogarną lęk.. Nie spowodawy troską o ludzi, którzy zostaną przesiedleni, a o Zwierzęta.. Jeśli jest coś, co Łukasz kochał, to właśnie Faunę i Florę.. Tylko natura go uspokajała.
Wśród ludzi, którzy również oglądali komunikat zaczeły się tworzyć po mniejsze debaty. wrzawa była tak wielka, że jedyne co usłyszał, to "To wszystko wina Mishima", "Ale żeby Chiny zawierały sojusz z Rosją i USA ? Przecież oni za sobą nie przepadają"
łukasz zaczą rozumieć Powagę sytuacji, lecz jedynie czym potrafił się w chwili obecnej przejmować, to los biednych zwierząt, które pewnie trafią do Zoo, albo je poprostu wybiją...
Łukasz Poszedł w kierunku Dojo z opuszczoną brodą.. Gdy w końcu ujżał mały budynek, położony pomiędza dwoma większymi budynkami, uśmiechną się i weszedł do środka. Trening już trwał. Najsilniejszy wojownik tego Dojo, o imieniu Dawid, podioł próbę zdobycia brązowego Pasa. Gdy Łukasz weszedł do Pokoju, w którym odbywała się próba, Dawid spojżał się krzywo i parsknoł coś pod nosem. Widać było gniew w jego oczach.. Chłopak w ściętych w irokeza, bląd włosach zaczynał próby. Nie trwały one jednak długo...
Łukasz czekał, aż Dawid zacznie próbe. nie przejoł się agresywnym spojrzeniem w jego kierunku. Dawid właśnie miał zamiar zaczynać.. lecz coś się stało. Łukaszowi zaczoł krzywić się obraz, stracił równowagę i z siadu skrzyżnego położył się nagle na koledze obok. Ten momentalnie zawołał Senseja, który momenatalnie zatrzymał Próbę.. Podbiegł do Łukasza. Łukasz zaczą się pocić.. Któryś z uczniów przyniósł mokrą szmatkę, którą sensej położył na głowie chłopaka..
Nagle się zbudził.. Oddech miał głęboki. podobnie jak zeszłej nocy. nigdy jednak nie miał czegoś podobnego. gdy na chwilę urwał mu się film, widział znów ten dom, a właściwie jego zgliszcza. Tym razem nie był obserwatorem. weszedł do Domu, lecz nie zobaczył ciała Jun.. nagle usłyszał coś za sobą, Obrócił się momentalnie ... Jedynie co widział to żótle ślepia. Nie wiadomo kogo. Najpierw pomyślał że to były oczy Boga walki, lecz tą myśl odrazu odrzócił, przypominając sobie, że Toshin miał Czerwone ślepia. Zastanawiał się tak przez pięć minut. Nie zorientował się, że patrzyło się na niego Całe Dojo. Łukasz momentalnie wstał i przeprosił Senseja. Sensej był o głowę wyższy od Łukasza. On sam miał 1,75m a więc można powiedzieć, że Mistrz był wysoki.
-Nic się nie stało- powiedział Sensej z uśmiechem.
Łukasz uśmiechną się na ten widok, lecz na moment dosrzegł coś za mistrzem. Był to Dawid, który kipił złością. Gdy zorientował się, że Łukasz się na niego spojrzał, wyszedł z Dojo tylnym wyjściem, dostępnym tylko dla Służby i mistrza. Nawet nie zmienił stroju..
Łukasz się zmartwił tym widokiem..
-Nic się nie martw.. Jutroznów podejdzie do próby- powiedział mistrz.
-On chyba mnie nie lubi, powiedział, żartobliwie drapiąc się po głowie
-Ma prawo. spokojnie. przejdzie mu. Często tak nagle mdlejesz ? może wezwać lekarza ?
-Nie.. to był pierwszy raz.. proszę nie wzywać lekarza..
-No cóż. twoja wola. Pamiętaj. Jako że jesteś w moim dojo, jestem za ciebie odpowiedzialny płacąc, czy też nie. następnym razem wezwę pogotowie.
-Nie będzie następnego razu- powiedział Łukasz, po czym ukłonił się i opuścił Dojo.
Łukasz był załamany.. Nigdy tak się nie zachowywał. teraz oprócz własnej postaci, zaczoł się bać kolejnej.. Takjakby wielki, Zielony potwór mu nie wystarczał... Nie chciało mu się wracać do domu przez centrum. Poszedł pobocznymi uliczkami. Brudne, śmierdzące dzielnice, zapomniane przez bogatrzych mieszkańców Miasta. Te dzielnice zamieszkiwała największa Patologia Górnego śląska. Łukasz był zbyt smutny, by się tym przejąć.. Mijał stary, w sobotę nieczynny sklep z Mangą. Mimo że w takiej dzielnicy, Biznes nie bankrutował. w Katowicach było dużo fanów Mangi i anime. Przechodziwszy przez sklep, niewiadomo skąd otrzymał cios w twarz, po którym upadł na ziemię.. Sprawcą Ciosu był Dawid, Co nie zdziwiło Łukasza. bardziej Łukasza zdziwiło jego towarzystwo. Łysi, z bandamkami na twarzach.. Dresiarze. Było ich pięciu. po chwili rozpoznawania, kto kryje się za bandamkami, spojżał na Dawida i powiedział:
-Ty ? z takimi ludźmi ? Myślalem że się ich brzydzisz..
-Nic mi nie zrobią puki mam kasę. Takie zielone, coś, czego nigdy nie widziałeś.
Zignorował to
-Najlepszy Wojownik Dojo, a na bitkę ze mną potrzebuje wsparcie Dresów- odpowiedział z uśmiechem, po czym wstał na dwie nogi
-Myślisz że bez nich, miałbyś jakieś szanse ? Chudy i biedny Debil z najgorszego bloku Katowic.. Te dzielnice, przy twojej to luksusowy kurort... Ile ważysz ? 50kg ? Oni mi nie są potrzebni. Są tylko jako widownia. płacę ich za przyznanie się do winy, za zlanie ciebie.. Nie może ucierpieć moja reputacja przez kogoś, tak nic niewartego jak Twoja osoba..
-Łukasz zacisnoł pięści... Momentalnie powstał i żócił się ze złością na Dawida.. "Ile ważysz ? 50kg?", Jesteś nic nie wart" Te słowa chuczały Łukaszowi w głowie, w trakcie dobiegnięcia do Dawida.. Łukasz naskoczył z pięścią. Dawid z uśmiechem na twarzy tylko lekko poruszył głową w bok, po czym wyprowadził cios z łokcia w tył głowy łukasza, po którym wpadł na dresiarzy. Odepchneli go w kierunku Dawida. On to wykorzystał i wymieżył Biedakowi kop z półobrotu prosto w twarz. Łukasz z chukiem przytulił się do podłogi.. Wszyscy zaczeli się śmiać i wyzywać Łukasza.. Lecz nawet nowe wyzwiska nie dochodziły do niego. Ciągle w głowie miał pierwsze wyzwyska wypowiedziane przez Dawida. Nagle zaczeła się zmieniać pogoda.. z Bezchmurnego dnia, nagle zaczeły zbierać małe czarne chmurki, które potem łączyły się w większe, zaczoł wiać wiatr.. coraz silniej i silniej, aż w końcu zaczoł porywać bandamki dresiarzy.. Wszyscy byli przejęci pogodą.. Nie spostrzegli że z łukaszem coś się dzieje.. Łukasz ostatni raz w tamtej chwili usłyszał wyzwiska ze strony Dawida, które tak uporczywie go prześladowały przez tę.. chwile ? Nagle stracił przytomność. Nagle otworzył oczy. Jedynie co widział to skrawek podłogi, tak jakby nadnim była lampa, oświetlująca tylko krąg wokół niego na barwę czetwoną, lecz żadnej lampy nie było. przed nim, za nim, nad nim... ciemność.. W tej chwili nie czół gniewu. nie potrafił się przejąć tym, że momentalnie znalazł się w innym miejscu.. nie ludzkim miejscu. Nagle, z daleka usłyszał brzenk łańcuchów... gapił się w miejsce, z którego dochodził dźwięg.. Odgłos stawał się coraz bardziej głośny. Nagle staneła przed nim.. Coś, co wyglądało jak On.. prawie jak on. Włosy tego czegoś były czarne, Dłuższe od włosów Łukasza, oczy świeciły dla niego znajomym, żułtym kolorem, z głowy było widać rogi, skierowane w stronę Łukasza. a ciało było czarne.. najczerniejszą częścią jego ciała byłu usta, z których łonił się uśmiech.. zęby istoty były idealnie równe, lecz zakrwawione świeżą krwią... ręce, od ramion, po dłonie oraz nogi na udach, oraz kostkach były przywiązane Łańcuchami do czegoś, czego z daleka nie było widać.
Postać Nagle się demonicznie uśmiechneła, po czym przemówiła:
- Dziękuje za posiłek- po czym znikła..
Obudził się... tym razem bez zadyszki, dodatkowego potu, czy stachu w oczach. poprostu usiadł bez emocji.. Przed sobą widział dresiarzy. zdziwił się, że nie mają arafatek. W ich oczał był widoczny lęk i strach.. Nagle usłyszał syreny policji, Nadjeżdżającej z daleka. jeden z dresiarzy zadzwonił po nich. Po chwili przypomniał sobie gniew, jaki czół do Dawida i złapał się za szczenkę.. jednak nie czół krwi, ani żadnego bólu.. jakby się nic nie stało.. nawet rany po spadnięciu z drzewa znikneły.. Gdy chciał wstać, oparł się o podłogę. drugą rękę położył dalej, i poczół dziwną maź na palach. to nie była woda... sprawdził swoją dłoń.. To była krew.. lecz nie jego. momentalnie obrócił się za siebie.. to co zobaczył, spowodowało u niego tak wielki lęk, że znowu upadł na ziemie. wyglądał jakby oczy miały mu wypaść z orbit. przyłożył już drżącą dłoń do twarzy.. Poczół Zapach krwi.. znajomy zapach.. przypomniał sobie wtedy to, co widział, gdy, za pomocą Kopniaka od Dawida, przeniósł się w inny świat. zaczoł łączyć fakty.. jeszcze raz spojżał na Dawida, a mówiąc prościej, to co z niego zostało. Twarz, oraz włosy miał całe w krwi, góra ze stroju karate była w strzępach parę metrów za ciałem. miejsce, w którym znajdowało się serce, oraz żebra miało gigantyczne wgniecenie, z którego wydobywała się krew. Widok ten był tak obrzydliwy, że Łukasz momentalnie puścił pawia. nie zorientował się, że do widowni, oprócz Jego i spanikowanych dresiarzy, dołączyło dwuch funkcjonariuszy prawa...
... A teraz wiadomość, która wstrząsneła Polską. Młody chłopak, w godzinach popołudniowych, brutalnie zamordował Siedemnastoletniego Młodzieńca. Nie wiadomo, jakie chłopiec miał motywy. Chłopak zginą po ciosie w serce, lecz funkcjonarujsze Policji uważają, że Chłopak, który dokonał tej zbrodni, użył jakiegoś nażędzia, gdyż wgniecenie w miejscu serca, było niemożliwe do wykonania za pomocą ludzich mięśni. Dodają również że chłopak nie miał warunków, by pokonać Cięższego i lepiej zbudowanego rówieśnika. Pięciu biedaków, którzy byli tświadkami całego zajścia, zeznali że to co zamordowało chłopaka, nie było ludzkie. Momentalnie chłopakowi urosły mięśnie, oraz oczy zaświeciły się na żółto.
Tyle Policja zdołała się dowiedzieć od światków w obecności Psychologa. Jest to oczywiście nie możliwe, by takie zajście miało miejsce. Policja prowadzi w tej sprawie śledztwo. sprawca został zamknięty w szptalu , dla obłąkanych w Warszawie.
Nagle osoba siedząca na przeciwko telewizora, wyłączyła go Dotykowym pilotem.
-Widzisz, szefie ? Jednak czasami opłaca się oglądać wiadomości ze świata- Powiedziała Kobieta, w czerwonej sukience.
-Masz mi go tu sprowadzić-rozkazał- Zanim ktoś inny się nim zaiteresuje-Powiedział muskularny Męszczyzna,
-Masz kogoś szczególnego na myśli ? raczej wątpie, by ktoś z wyjątkiem ciebie i twojej rodziny wieżyło w zeznania światków.
-Nie, nie mam. Ale jeżeli zeznania światków są prawdziwę, możę zyskam ucznia. Jeśli nie, własnoręcznie go zabije.
Kobieta uśmiecheła się, po czym wyszła z luksusowego pokoju.
Męszczyzna usiadł spowrotem na fotelu, i nalał sobie Whisky, do Szklanki, leżącgo na stole, obok Fotela. Spojrzał w swoje odbicie w telewizorze. Dziko się uśmiechną, po czym telewizor pękną, jakby żucił w niego ktoś kamieniem..

DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Białe, mrugające światło, Ściany, z których odchodziła biała farba, brudna podłoga i szpitalne łóżko. Tylko to widział Łukasz przez większość czasu, od feralnego wydażenia z Dawidem.. Sędzia bowiem uznał, że jest niepoczytalnym mordercą i zamknoł go w najgorszej dziórze Polski... Szpital dla obłąkanych. Oczywiście, nie był w nim sam. W szpitalu znajdowały się najgorsze szumowiny Polski, oraz krajów sąsiadujących.. Naszczęście widywał ich tylko, gdy schodził po posiłek. Chłopak wiedząc, że znajduje się w psychatryku, nie tęsknił.. nie był agresywny, nie myślał o wolności. w Głowie siedziała mu tylko wizja Demona, jaki mu się objawił. Od czasu do czasu, wizja żółtych ślepi, widzianej w wizji w Dojo, oraz Sen.. który nadal go męczył nocami.
-Augustyniak, na obiad- odezwał się głośnik, znajdujący się w prawym, górnym rogu, od strony łóżka. Drzwi, znajdujące się naprzeciwko łóżka, na którym siedział, nagle się otworzyły. Z nich zaś wyszła Postać, ubrana cała na biało. Była to jedna z pielęgniarek, które sprawowały opiekę nad Łukaszem.
-Łukasz, chodź ze mną- powiedziała młoda Kobieta, z uśmiechem na twarzy.
Wzieła Go pod ramię, po czym zeszli na stołówkę szpitalną. śniadanie już czekało na Łukasza, przy jego stoliku. Łukasz zawsze siedział sam. Nie tylko że tego chciał, miał taki nakaz, jako że był najmłotrzym więźniem tego szpitala. Reszta skazanych zawsze się na niego gapiła. Jedni z Pogardą, inni ze ździwieniem, byli nawet tacy, co wpatrywali się w niego ze strachem, Gdyż powód, dla jakiego się w szpitalu znajdywał, był wszystkim znany. Łukasz się tym natomiast nie przejmował. wokół stołówki stało i obserwowało wszystkich skazanych, około tuzin strażników wszyscy ubrani w granatowe mundóry. jedyną ich bronią była pałka, oraz gas pieprzowy.
-Znowu to gówno- powiedział,widząc zawartość Miski. Zawartością była natomiast makaron z Ketchapem. Łukasz niechętnie jadł posiłek. Po posiłku czekał na panią pielęgniarke, która odkąt przybył do szpitala, go przyprowadzała i zabierała spowrotem do jego pokoju. Pięlęgniarka jednak nie przychodziła. W końcu Łukasz został sam na stołówce, z ochroniażami.. Chciał wyjść sam, lecz Ochrona mu nie pozwalała. Nagle czterech uzbrojonych ludzi weszło na stołówkę. uzbrojeniem nie były pałki i gaz pieprzowy, jak w przypadku ochroniaży, lecz karabiny wyglądające jak żywcem wzięte z Filmów SF. Chłopak nie ukrywał zdziwienia. Oprócz broni zobaczył również Literę "G" widniejącą na przodzie stroju, który wyglądem dorównywał broni. Zanim Łukasz zdołał coś powiedzieć, Złapali go za białe szmaty, w których musiał chodzić. Łukasz próbował się bronić, lecz nie skutecznie. każdy cios, jaki próbował wyprowadzić, został sparowany. Strażnicy się tylko patrzyli, jakby wiedzieli że to się stanie.
-Zostawcie mnie! Puszczajcie!- krzyczył Młodzieniec.
Nagle otrzymał cios z rączki karabinu, po którym stracił przytomnośc...
Zapach palącego się drewna. chłopak ledwo otworzył oczy.. Widział ogień.. leżał na miękkiej ziemi, wokół siebie widział dziwny ślóz. Nagle ujżał Nogi, które były całe w tym dziwnym śluzie..
-AA!!!- Wydarł się- gdzie ja jestem ?!- zajeło mu minutę, zanim ochłonoł po koszmarze. Jedynie co widział, to łóżko na którym leżał. Przez chwile myślał, że nadal znajduje się w szpitalu, ale po chwili zorientował się, że w szpitalu nie było tak miękkich łóżek oraz poduszek. Nagle włączyło się przez moment, oślepiające światło. Po chwili przystosowania się oczu do światła, Łukasz rozejżał się po pokoju. Widząc ten pokój, uszczypnoł się, by sprawdzić, czy nadal nie śpi. Pokój był wielki na jakieś 50metrów kwadratowych. Łóżko, na którym się znajdywał leżało obok ściany, przeciwnej do drzwi, które były Pięknie ozdobione. Na lewo od łóżka leżał fotel, oraz stół, znów Na przeciwko fotela, wisiał na ścianie wielki, mniejwięcej pięddziesięcio calowy, włączony telewizor. Leciały wiadomości, lecz w nieznanym mu języku. Prowadzącą wiadomości, była azjatka.
-Japoński kanał ? gdzie ja jestem ?-powiedział cicho.
Nagle otworzyły się drzwi. Z nich zaś wyszła azjatycka Pokojówka. Która trzymała talerz z pięknie pachącym posiłkiem, oraz sokiem.
-Dzień dobry-Powiedział zdziwiony Łukasz, Czy może mi Pani powiedzieć, gdzie ja jestem ?
Pokojówka się tylko na niego dziwnie spojżała, położyła posiłek na stół i powiedziała coś po Japońsku.
-Co pani mówi ? Nie rozumiem Japońskiego. Pokojówka uśmiecheła się, i wyszła z pokoju.
Łukasz nadal nie pojmywał co się dzieje. Na pewien moment przestało go interesować, gdy piękny zapach posiłku, trafił do jego nozdrzy. Kurczak z ziemniakami. Nie mineło 5 min, aż Łukasz zjadł całą zawartość talerza, popił sokiem jabółkowym i wygodnie ułożył się na fotelu. Nagle przypomniał sobie zajście na stołówce, a jego wyraz twarzy zmienił się z przyjemnego, na zaniepokojenie. Chłopak postanowił wyjść z pokoju. za drzwiami znajdywał się ogromny korytarz. Na podłodze znajdywał się czerwony dywan, a ścian, jak i w pokoju Łukasza były czerwone. Sufit, znowu był Czarny. Szedł jakieś 5 min korytarzem, aż trafił na drzwi. Otwierając drzwi nie myślał nawet o tym, co ujżał po drugiej stronie.. Natomiast było to jakieś centrum dowodzenia. Nie wiadomo skąd, na śnianie położonej naprzeciw drzwi znajdywał wię wielki hologram. na nim było widać dziwne postacie, oraz palące się miasta. Nawet się nie zorientował, że przed nim znajdywał się fotel, w którym siedział On...
-Konishiwa Łukasz.. powiedziała postać na fotelu. To akórat Łukasz zrozumiał. to słowo oznaczało "witam" z japońskiego. Nagle facet wstał i podrzedł do Łukasza. Nagle wyciągnoł z kieszeni dziwną słuchawkę i podał ją Łukaszowi. Łukasz patrzyłsię na Męszczyznę wzrokiem pytającym, znowu w myślach zastanawiał się, czy ma to założyć. Założył ją na prawe ucho..
-No. i teraz możemy porozmawiać-odezwał się męszczyzna
-wow- powiedział ze zdziwieniem łukasz. słuchawka, translator. Pomysłowe.
-Czy wiesz, gdzie się w obecnej chwili znajdujesz ?-zapytał
-Właśnie nie. Ale mam przeczucie, które niechciałbym by się spełniło.
-Jakie to przeczucie ?
-To jest głupie przeczucie, ale powiem panu. Myślę, że znajduję się w Japonji, w siedzibie Kororacji G, a Pan, jest przywódcą tejże korporacji.
Nagle na twarzy męszczyzny można było zobaczyć lekki uśmiech.
-Dokładnie młodzieńczę. Znajdujesz się w Japoni, a ja Jestem Kazuya Mishima. Szef Korporacji G.
Szczenka Łukasza opadła ze ździwienia.
-C..Co ja tu robie ?- Wyjękał.
-Powiedz mi.. Łukasz. Czy to, co mówili świadkowie.. to prawda ? Czy zamordowałeś Tego nieszczęśnika, za pomocą swojego ciała ?
Momentalnie Łukasz opóści głowę, przypomniawszy sobie obelgi ze strony Dawida, oraz twarz czarnego stwora.
-Może mi Pan nie uwieżyć, ale tak.. znaczy, nie jestem pewien, gdyż tego nie pamiętam..
Wieżę ci..-odpowiedział Kazuya spokojnym głosem.
Łukasz uśmiechną się pod nosem.
-Może mi Pan powiedzieć w końcu, co ja tu robię ?
-Kazałem zabrać cię z tego więzienia.. Wiem, że nie zasługiwałeś by tam być.. Ty zasługujesz no coś więcej.
Łukasz znowu sobie przypomniał obelgi Dawida.
-Ja na nic nie zasługuję-powiedział- Jestem nikim.. Słabym, nic nie wartym człowiekiem, który.
-Słabym ? - przerwał Mu Kazuya- Raczej nie można tego powiedzieć, po tym, co uczyniłeś.
- A więc jestem w dodatku mordercą..
-Słuchaj, chłopczę. Posiadasz pewien dar.. który jest mi dobrze znany. ten dar, da ci siłę, Gdy będziesz jej potrzebował. Chcę ci go pomóc kontrolować. Chcę byś został moim Uczniem.
Łukasz patrzył z niedowieżaniem-Uczniem ? Uczniem czego ?
-Uczniem sztuk walki-odpowiedział z uśmiechem na ustach- będziesz się uczył Karate. recz nie zwykłe Karate. Jest to Karate zmodyfikowane przez mój Ród. Wspaniały Ród Mishima.
Łukasz nie mógł powstrzymać euforii. Promieniował radością przez bitą minutę, ale nagle sobie coś przypomniał..
-Mischima.. Mischima Zaibatsu! Jak człowiek, posiadający to nazwisko, może walczyć z Firmą, która założyła Jego rodzina ?
Twarz Kazui przybrała smutną, poważną formę- Słyszałeś o Turnieju Króla żelaznej pięści ??
-Kto by nie słyszał- powiedział z uśmiechem- Najlepsi wojownicy świata mieżą się w tym turnieju. Wiem że pierwsza edycja tego turnieju była jakieś 20/ 30 lat temu.
-Wiesz ile turniej miał edycji i kto je wygrywał ?
-Niestety nie. nigdzie nie było o tym informacji.
-To skąd wiesz, że pierwszy turniej odbył się 30 lat temu ?- zapytał Kazuya z zainteresowaniem
-Cóż... W sklepie z mangą, w mieście z którego pochodzę, były na sprzedaż stare, Japońskie gazety. w Jednej z nich pisało, że Heichachi Mishima wyzywa Najlepszych wojowników, do pojawienia się w Turnieju Króla żelaznej pięści. Heichachi, to twój Ojcie, tak ?
Nagle na twarzy Kazuy pojawił się widoczny gniew, lecz głos na nic nie wskazywał.
-Tak, to mój Ojciec.. Nie pytaj się oniego. za każdym razem, gdy oniego zapytasz, zostaniesz zignorowany.
Chłopak spojżał się z zaciekawieniem na Kazuye.
-A więc chcesz zostać moim uczniem ? Zapytał Kazuya z pełną powagą
Na twarzy łukasza pojawił się gigantyczny uśmiech, lecz po chwili, ujżawszy powagę Kazuy, przyją podobną minę.
-To będzie zaszczyt-odpowiedział.
-Dobrze. dzisiaj masz dzień wolny, Ale nie przyzwyczajaj się. Jutro z samego rana zaczynamy trening. Musisz wiedzieć, że jestem brutalnym Mistrzem.
chłopak przez chwile się zastanowił, po czym powiedział:
-Tak jest, mistrzu!
-A teraz odejdź. Spodkamy się po kolacji. Jeszczę parę spraw musimy obmówić, a ja teraz czasu nie mam.
Chłopak na te słowa, opuścił pokój Kazuy. gdy się obrucił plecami do niego, na twarz znowu wrócił gigantyczny uśmiech.
Czas Łukaszowi, do kolacji minoł szybko. Cały ten czas spędził zwiedzając budynek, który był naprawdę ogromny. po wyjściu z bióra Kazuy, poszedł w kierunku windy. Gdy weszedł do niej, zauważył, że Guziki zajmowały całą ścianę. Piętro, na którym znajdywał się jego pokój, oraz biuro Kazui było 20 piętrem. Nie chciało mu się zwiedzać każdego piętra, więdz zwiedził -1 piętro i ostatnie, 45 piętro.
Najpierw pojechał na górę.. Na piętrze najdywała się śiłownia. Było w niej wszystko. Atlasy, materace, sztangi, ring, worki z piaskiem... Idealne miejsce dla wojownika. Łukasz nie mógł wytrzymać i zaczoł bić w worek. Po krótkiej chwili bezsensownego bicia w worek, złapał za sztangę, której nie mógł oderwać z ziemi. sprawdził ile miała nałożone.
-240kg ?! Wydarł się ze ździwieniem Łukasz. ściąganie tego obciążenia zajeło mu 10 minut. zostawił sobie tylko 40 kg. uniusł sztangę tylko 3 razy..
-Jak ktoś taki jak Kazuya, zechciał na ucznia, kogoś takiego jak ja ?? - powiedział Łukasz ze łzami w oczach, poczym szybko wrócił do Windy. teraz zjechał na -1 piętro. Spodziewał się parkingu, lecz zamiast jego, zobaczył Baseny, Dżakuzii i sałny.. Łukasz nie czekał długo. Szybko zdią ze siebie wszystko, z wyjątkiem bielizny i wskoczył do Basenu..
Spędził dwie godziny w Basie. wychodząc z niego, spostrzegł się, że wszędzie są Kamery. Ubierając się, pomachał do jednej z nich. Mówiąc w myślach " Mam nadzieję, że Kazuya tego nie zobaczył" Wykrakał
-Zamiast żartować sobie ze mnie, Lepiej wracaj do swojego pokoju!
Podniesiony głos Kazuy, pochodzący z głośnika, obok kamery, zachuczał Łukaszowi w głowie. Szybko wszedł do windy i zaczoł się smiać. prześmiał całą podróż na dwudzieste piętro. Niezorientował się, że w Windzie, również jest Kamera.
Łukasz, do kolacji oglądał Anime, na swojej wielkiej plaźmie. Nagle do jego pokoju wszedła ta sama pokojówka, która podawała mu obiad. Tym razem chłopak zrozumiał, co mówi
-Proszę. Pana posiłek- powiedziała, kłaniając się
-Dziękuję-odpowiedział, równeż się kłaniając.
Na kolację dostał Ryż z mięsem i sok pożeczkowy.
-Widzę że Kazuya wymyślił mi dietę na Masę- powiedział, śmiejąc się do siebie.
Łukasz nie zdążył dokończyć posikłu, zanim do jego pokoju nie Wszedł Kazuya.
Łukasz momentalnie wstał z fotela i ukłonił się, nie wiedząc dlaczego. poprostu tak mu kazał instynkt.
-Masz tu kartę informacyjną- Powiedział Kazuya i przekazał Łukaszowi dotykowy Panel.
Musisz wymyśleć sobie Japońskie imię, zainteresowania itp...
-Na co mi to ?-zapytał się Łukasz
-By nie wyróżniać się zbytnio z tłumu.
Łukasz zaczoł powoli wypełniać pola. Imię... Jakie by tu dać imię.. Nagle przypomniał sobie imie, chłopaka ze Snu.
Jin!- powiedział Łukasz
-Co ?! z gniewem zapytał Kazuya.
-Przepraszam.. Chciałem sobie tak dać na imię.. Jest to jedyne..
-Wykluczone! powiedział Kazuya- Każde imie jakie chcesz, z wyjątkiem tego.
Mimo że nie było po nim widać, Łukasz naprawdę się zdziwił. Nie wiedział co myśleć.
Kazuya wyciągną z kieszeni małą książkę
-Masz. tutaj masz najczęstrze japońskie imiona. wypełnij całą ankietę z wyjątkiem nazwiska. Potem przyjdź do mnie.
-Tak jest!- odpowiedział kłaniając się w stronę swojego mistrza.
Kazuya opuścił pokój.
"Ciekawe, czemu tak zareagował na to imie.. " Pomyślał
Osamu, Ikuo, Hitoshi, Yōsuke.. "Japonja, to dziwny kraj" Pomyślał.
"Haru" imię oznaczające Wiosnę.. Długo Łukasz się nie zastanawiał. Wiosna, to jego ulubiona pora roku. Kwiaty, liście, zwierzęta.. wszystko mu się kojaży z tą porą roku.
Imię: Haru
Nazwisko: ---
Płeć: Męszczyzna
Grupa krwi: ---
Zainteresowania: Sztuki walki, Muzyka
Rodzeństwo: brak.
-Widze, że wypełniłeś. Nie znasz swojej grupy krwi ? -ze zdziwieniem zapytał Łukasz
-Tak. Niestety, Nawet moi, pożal się boże rodzice, nie pamiętali.
-A więc cza będzie ci zrobić badania krwi. Widzę, że za bardzo nie przepadasz za swoją rodziną.
-Są dla mnie nikim. Jedynie siostra i jej chłopak są Ok.
-a więc masz rodzeństwo..-z zainteresowaniem powiedział Kazuya-
-Tak, ale jej się nie przydażało, to co mi.
-hm ?- zdzwił się Kazuya- A co ci się przydażało ?
Chłopak zaczoł przewracać Oczami- nic specjalnego, mistrzu.
Twarz Kazuy nie zmieniła się- Jutro wstajesz o Szustej. jesz śniadanie, robisz badania krwi i zaczynamy trening.
-oczywiście!-powiedział Łukasz, a właściwie już Haru.
-Wiesz dlaczego kazałem ci zostawić polę nazwiska ? Bo jeżeli przejdziesz pierwszy trening. To ja ci dam nazwisko. Możesz być kimś potężnym i ważym dla Organizacji. Możesz być Kluczem, do zakończenia Wojny z Zaibatsu. Może to Ty, ocalisz świat- Powiedział Kazuya z uśmiechem na ustach. Łukasz również się uśmiechnoł-Ale najpierw musisz przejść trening- powiedział Kazuya, po czym złapał Haru za ramię.
Nie mineły dwie sekundy, a Haru zdioł rękę Kazuy. Kazuya się zdziwił.
Łukasz nie spojżał się na Twarz Kazuy. wyszedł z Pokoju i zamknoł się w swoim. Bowiem, miał kolejną wizję.. Natomiast to co widział, różniło się od reszty. Widział Coś podobnego do Kazuy, lecz niebył to on. To coś było Fioletowe, miało dziwne znamie na klatce piersiowej, trzecie oko na czole, nietoperze skrzydła i rogi, kierowane w górę.. Haru zaczoł rozmyślać nad powodem, dla którego Kazuya, porwał go ze szpitala. Podejżewa, że Kazuya wie, co się z nim dzieje. Haru doszedł do wniosku, że nie będzie Mówił mistrzowi o snach i wizjach, dopuki go lepiej nie pozna. Nagle z drzwi wydobył się dźwięk. Był to dźwięk dzwonka. ktoś chciał wejść do pokoju. Haru otworzył drzwi, spodziewając się Kazuy, ale to była pokojówka. Kobieta przyniosła mu piżamę koloru czerwonego, z wielką literą G na przodzie. Chłopak odebrał Piżamę, podziękował i zamkną drzwi. Po chwili przebrał się w piżamę i poszedł spać do swojego bardzo wygodnego Łużka.
I znowu... Godzina 5:55. Haru znowu zalany potem. Znów ten sam sen.. Haru zaczą rozmyślać, która z postaci go prześladuje. Jin, Jun, Czy Toshin. Doszedł do wniosku, że musi to być Toshin, gdyż jest jedyną, nieludzką postacią ze snu.
"Jeżeli on istnieje, trzeba go znaleść i zgładzić" Pomyślał nagle do pokoju wszedł Robot. Łukasz nigdy nie widział robota, więc obserwował. Robot przyniósł dziwne spodnie, po czym spojżał się na Haru. Naglę wyświetlił Horogram Kazuy
-Haru, masz przyjść na piętro czterdzieste!- Momentalnie horogram zniknoł, a Robot opuścił pokój. Chłopak podniósł spodnie. zorientował się odeazu że są z materiału, jakiego nigdy nie dotykał. Zdią piżame i ubrał spodnie. Spodnie były całe białe, ze złotym wzorem chińskiego smoka. Były diabelnie wygodne. Łukasz podeszedł do szaafy, znajdującej się obok telewizora. w szafie znajdowało się lustro.
"Boże, jaki ja jestem chudy" Pomyślał. Zmiesmaczony swym wyglądem, wyszedł z pokoju i udał się w kierunku windy. gdy otworzyły się drzwi windy na czterdziestym piętrze, pierwsze co zobaczył, to świece, oraz dwie maty z miseczkami, położone na prawo od windy, zaraz obok ściany, na której było zawieszony lustro. W powietrzu śmierdziało Potem. worek treninkowy, w który Haru bił bezmyslnie dzień wcześniej, leżał na podłodze i wysypywał się z niego piasek.. Haru udał się w kierunku worka. Gdy stanoł koło worka, nie zauważył, że za nim Stoi Kazuya. Mogło się wydawać, że Kazuya lekko dotknoł pleców Haru, lecz to "dotknięcie" wybiło Haru w powietrze, po czym zaczyłych ścianę. Z trudem wstał, ksztusząc się przy tym.
-Wróg nie będzie miał litości-powiedział Kazuya
-Od kiedy tu ćwiczysz ?- spytał się obolały Haru
-odkąt wyszedłeś wczoraj z mojego pokoju.
Haru nie ukrywał zdziwienia. Przyjżał się ubraniu Kazuy. To już nie był elegandzki garnitur. Miał na sobie spodnie o tym samym wzorzei zapewne materiale, co Haru. Również nie miał podkoszulki. Na klatce piersiowej znajdowała się blizna taka sama, jak na klacie demona, z wizji.
-Jak ty wyglądasz-powiedział Kazuya z pogardą-Sama skóra i kości. Ciężko będzie zrobić z ciebie wojownika!
-Nie poddam się, mistrzu!
-Ciekawe, czy będziesz tak mówił, po dzisiejszym dniu. Ile ważysz ?
Haru, z opuszczoną głową powiedział: -52kg..
Kazuya się zaśmiał.
-Musisz przybrać conajmniej 35kg masy. Spokojnie. to jest do wykonania.
Nagle z drzwi windy wyszedł Stary lekarz.
-Pora pobrać ci Krew, Haru- powiedział Kazuya
Haru od zawsze boił się igieł. Oczywiście nie mógł się do tego przyznać Kazuy, gdyż była by to kompromitacja dla niego.
Po chwili krew została pobrana, a Doktor ukłonił się Kazuy i wrócił do windy.
Po Haru nie było widać, strachu przed igłą, lecz w środku trząsł się jak galareta.
-Zanim zaczniemy trening, trzeba zjeść śniadanie.-Powiedział Kazuya
-Tak.
Kazuya i Haru usiadli na macie, przy lustrze i spożywali Ryż z mięsem. Łukasz czekał, aż zacznie jeść Kazuya. Podziwiał, z jaką gracją, w siedzie skrzyżnym, z zamkniętymi oczami, pałeczkami spożywa posiłek, poczym próbował jeść z taką samą gracją, jak On. Wychodziło mu to całkiem nieźle. Po skończonym posiłku, Kazuya ostrożnie z szacunkiem odłożył Miskę, wzioł 3 głębokie wdechy i nagle otworzył oczy.
-KONIEC! PORA NA TRENING! Teraz chłopcze, poczujesz co to ból!
Gdy Kazuya nagle krzykną, Haru omało nie dostał zawału
-Tak jest! powiedział Łukasz.
Obrazek
Awatar użytkownika
KRELIAN
Junior Admin
Posty: 2343
Rejestracja: 23-02-2006, 17:37
Lokalizacja: ta pewność?
Ogrywam: Tenchu: Burning Shadows,Ronin Blade Crusade,Gex Origins
Kontakt:

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: KRELIAN »

[spoiler]"Nie ma jak dobra bijatyka, co??? Pamietacie czasy MKII lub MKI, to bylo wspaniale, slyszysz "Finish HIM" a potem "Fatality" i ty wiesz co sie stalo, wiesz co to oznacza, oznacza to "CHCE WIECEJ".[/spoiler]
Obrazek

https://www.change.org/p/from-software- ... on-the-ps4 - wejdź i podpisz jeśli czekasz na powrót 'starego, dobrego Tenchu' na PS4!!!!
Awatar użytkownika
August
Grand Master
Grand Master
Posty: 367
Rejestracja: 26-05-2011, 15:13
Lokalizacja: Mysłowice-Wesoła

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: August »

Mam rozumieć, że się podobało ? :)
Obrazek
Awatar użytkownika
rotherick
Student
Student
Posty: 46
Rejestracja: 02-12-2010, 13:31
Ogrywam: Tekken, MK, God Eater, Invizimals
Kontakt:

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: rotherick »

August pisze:Mam rozumieć, że się podobało ? :)
To zależy o którym opowiadaniu mówi xD
A co do twoje to pierwsza rzecz jaka rzuca się w oczy to ortografia oraz powtórzenia :P Jakbym widział moje początki jakieś... 6/7 lat temu :D
Ale wiadome, każdemu na początku idzie ciężko ;)
Może będą z Ciebie ludzie :P
Ostatnio zmieniony 24-02-2014, 12:04 przez rotherick, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
August
Grand Master
Grand Master
Posty: 367
Rejestracja: 26-05-2011, 15:13
Lokalizacja: Mysłowice-Wesoła

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: August »

To się popoprawia. Teraz pytanie. czy Historia postaci z T1 i T2 na tk.com.pl jest tworem Namco ? Muszę mieć pewność.
EDIT:
nadal nie wiem w jakie czasy mam to włożyć.. Haru ma ćwiczyć u Kazuy rok. i muszę wiedzieć, kto wedłóg was, wygrał T6
Ostatnio zmieniony 19-02-2014, 21:44 przez August, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
rotherick
Student
Student
Posty: 46
Rejestracja: 02-12-2010, 13:31
Ogrywam: Tekken, MK, God Eater, Invizimals
Kontakt:

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: rotherick »

Radziłbym ci patrzeć tutaj lub na oficjalnych stronach Namco.
August, to twoje opowiadanie. Ty decyduj. Jeśli jest to po T6 to musisz dopasować się do endingów znajdujących się w tej części. Jeśli zaś T5 to zakończenia z tej części cię interesują. To twoja inwencja twórcza.
Awatar użytkownika
August
Grand Master
Grand Master
Posty: 367
Rejestracja: 26-05-2011, 15:13
Lokalizacja: Mysłowice-Wesoła

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: August »

August, to twoje opowiadanie. Ty decyduj. Jeśli jest to po T6 to musisz dopasować się do endingów znajdujących się w tej części
Ale muszę wiedzieć, które endingi się spełnią. a do czasu wyjścia T7, się nie dowiem. Np chciałbym wsadzić Wanga w Historie, ale nie wiem czy on przeżyje T6, czy nie.
Potrzebuję jeszcze, by ktoś napisał mi, co dokładnie Kazuya i Jin gadali w Scenario Campaing. Ponoć opowiadali o Jun. Na YT nie sprawdzę.. internet na limit
EDITx4: Nie znam angielskiego, a tłumacz google, jak wiecie, nie jest dokładny.
Potrzebne mi sią informacje odnoście postaci:
Lars Alekanderson. Czy naprawdę jest nieślubnym synem Heihachiego.
Kazuya. Czy naprawdę Stał się zły, przez Devila i czy naprawdę w jego ciele, toczyła się walka pomiędzy Aniołem, a diabłem (Walka na wulkanie w T2 z Heńkiem)
Jin Kazama- Czy stał się zły, czy nie.
Wang- Umarł, czy nie
Heichachi- Miał kiedyś sumienie, czy nie.

Chodzi mi o dokładne przetłumaczenie tego, co znajduje się na Tekken Wiki. Jeśli wszysto to, co piszę w Tekken Wiki jest prawdą, To Moja Opowieść biędzie dłuższa, niż myślałem.
Obrazek
Awatar użytkownika
rotherick
Student
Student
Posty: 46
Rejestracja: 02-12-2010, 13:31
Ogrywam: Tekken, MK, God Eater, Invizimals
Kontakt:

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: rotherick »

Aug, słuchaj takie rzeczy opowiemy ci na pw :P
Do któregoś z adminów, proszę o oczyszczenie tematu z postów nie dotyczących mojego opowiadania.
I ponownie Aug utwórz temat w dziale tekken z twoim opowiadaniem, a tam będziemy dalej się na temat twojej twórczości wypowiadać ;)
To tyle ode mnie, resztę powiem ci na pw :D
Awatar użytkownika
Bury
Grand Master
Grand Master
Posty: 514
Rejestracja: 07-08-2007, 09:33
Lokalizacja: NoWiAk,Wa-wA
Ogrywam: Tekken 3. TTT.Q3A

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: Bury »

przed wstawieniem tekstu poswiec chwile na sprawdzenie bledow ortograficznych (autokorekta!). naprawde ciezko sie czyta tekst w ktorym co czwarte slowo jest z bledem, w moim przypadku to skutecznie odciagnelo uwage od slabej fabuly :-D dlatego po przeczytaniu 30% tekstu klikam alt+f4. :-)
Awatar użytkownika
August
Grand Master
Grand Master
Posty: 367
Rejestracja: 26-05-2011, 15:13
Lokalizacja: Mysłowice-Wesoła

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: August »

Bury, Moją ortografię komentuj sobie jak chcesz, ale nie mów jeszcze nic o fabule, bo to demotywujące :P po zakończeniu opowieści jeździj sobie po niej, ile wlezie :)

Dalsza część opowieści... Już niebawem...
Obrazek
Awatar użytkownika
SubZero
Moderator
Posty: 3785
Rejestracja: 14-04-2006, 16:51
Lokalizacja: Myslovitz
Ogrywam: Killer Instinct, WWF Wrestlemania, SuperSidekicks
Kontakt:

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: SubZero »

Jeśli nie chcesz słyszeć głosów krytyki, to nie publikuj swojej twórczości. Dlaczego Bury (czy ktokolwiek inny) ma się nie wypowiadać na temat fabuły po przeczytaniu tego, co jest? Na razie to jest całość. Jeśli chcesz ocen po zakończeniu całości zaprezentuj dopiero całość, ale to wcale nie zagwarantuje, że czytelnik przeczyta wszystko, bo także może się znudzić po np. pierwszym rozdziale i co, wtedy też ma nie komentować?

Nie chcę Cię tutaj zniechęcać, ale publikacją na otwartym forum automatycznie prowokujesz krytykę tego, co opublikowałeś (niezależnie czy to 1% czy 99% czy całość końcowego 'produktu').

Inna sprawa, że błędami w ortografii czy gramatyce też nie zachęcasz do kontynuacji lektury.

A już nie wspominam o tym, że sam sobie zaprzeczasz:
August pisze:Bury, Moją ortografię komentuj sobie jak chcesz, ale nie mów jeszcze nic o fabule, bo to demotywujące
August pisze:Czytając to prosiłbym o opinję, oraz korekty w sprawie spójności ortograficznej, błędach interpunkcyjnych.
Awatar użytkownika
Chris
Grand Master
Grand Master
Posty: 556
Rejestracja: 20-03-2007, 00:01
Lokalizacja: Krakow
Kontakt:

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: Chris »

Nie słuchaj MniejNiżZero bo on nic sam nie napisał i nie wie co to znaczy

A słyszałeś kiedyś, żeby jakiś Lin-kuei był poetą?
Tym bardziej niech się nie wypowiada
Ostatnio zmieniony 25-02-2014, 20:15 przez Chris, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
Awatar użytkownika
rotherick
Student
Student
Posty: 46
Rejestracja: 02-12-2010, 13:31
Ogrywam: Tekken, MK, God Eater, Invizimals
Kontakt:

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: rotherick »

Chris, Nie chce być nie miły czy coś ale SubZero ma całkowitą rację. Mnie też krytykowali w trakcie pisania, też wiedziałem dzięki temu czy są gdzieś błędy czy nie i jakie. Poza tym jego wypowiedź jest w całości zgodna z tym co autor sam proponował. Więc nie ważne jak się kogoś nie lubi to gdy ma racje nie można temu zaprzeczać.
August, musisz się nastawić, że skoro coś publikujesz i prosisz o ocenę to nie będą same oklaski. Też tak zaczynałem, jak nie wierzysz to looknij do mojego tematu (ale nie radze ci robić metody powielania w żaden sposób czy to fabuły czy moich OC) i zobacz jak tam się wypowiadali. Ważne by się nie łamać i każdą krytykę przyjmować jak naukę.
I by nie było, ja nie piszę iż popieram Zero by kogoś hejtować. Nic z tych rzeczy. Uważam, że to co On napisał jest konstruktywną krytyką, a nie hejtem. Piszę to ponieważ sam zamieściłem moje opowiadanie i też to podniosło wrzawę można rzec. Ale mimo tego kto i jak się tam wypowiadał to i tak nie poddałem się. Dlatego August potraktuj słowa Sub-a jak wskazówki, a nie hejt, oke? W miarę możliwości możesz liczyć przecież na pomoc innych aby doszlifować swój styl oraz wyrobić się z błędami. Moje początki były troszkę lepsze, nie mówię o tym co zamieściłem 3/4 lata temu tutaj. Ale o tym co pisałem przed Tekkenem. Tamto dzieło do dziś nie jest ukończone xD
W każdym razie. Nie zniechęcaj się :)
Niech "Twoja Droga będzie taka jak Twoja Żelazna Pięść" ;)

@Edit
Zapomniałem, że poprosiłem Dumiana aby usunął mój temat, gdyż pracę są prowadzone od nowa ;-D
[ Komentarz dodany przez: Dumian: 25-02-2014, 21:39 ]
Usunąłem zbędne posty - trzymajmy się tematu.
DzikiBen
Beginner
Beginner
Posty: 5
Rejestracja: 02-03-2014, 15:55

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: DzikiBen »

Łukasz i Kazuya. :wstyd:

Oczy bolom, w dószy kłóje.

Popracuj nad stylem (to co napisałeś jest mniej więcej na poziomie wczesnego gimnazjum), warsztat jest najważniejszy. Trudno potraktować poważnie pisarza, który z lewa i z prawa (oraz w dobie dostępu do przeglądarek posiadających autokorektę) godzi w czytelnika tysiącem ortów. Nic nie przychodzi bez ciężkiej pracy, więc pisz, pisz, pisz!
Ostatnio zmieniony 03-03-2014, 16:55 przez DzikiBen, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
caradolph
Grand Master
Grand Master
Posty: 749
Rejestracja: 23-01-2011, 21:11
Lokalizacja: Pawłowice
Ogrywam: TTT2, GOW: Ascension, KOF XIII (okazyjnie)
Kontakt:

Re: Tekken - opowiadanie

Post autor: caradolph »

Jedyna rzecz, która mnie bawi to właśnie zestawienie ze sobą imion postaci z Tekkena oraz imion polskich. Strasznie się to rzuca w oczy, w moim mniemaniu - negatywnie. Poza tym, tak jak wyżej ludność rzekła, błędy ortograficzne, stylistyczne oraz składniowe. Mam wrażenie, że jest to nieco pokracznie sklecone. Musisz popracować nad tym. Popieram takie inicjatywy, nawet jeżeli są pełne błędów, także mimo iż lektura ta nie uraczyła mnie jakimikolwiek chociażby oznakami literackiej ekstazy, po prostu pracuj nad byciem lepszym i done. Rzekłem.
"Brazuya would be godlike, imagine something like Kazuya with safe mid launcher and CH d/f+2, taunt, b+4, EWGF. This is it."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tekken”