mar
18
2008
0

Recenzja Melty Blood: Act Cadenza

Melty Blood

 Fani japońskiej animacji na pewno kojarzą Tsukihime – visual novel autorstwa TYPE-MOON wydaną w grudniu 2000 roku. Historia Księżycowej Księżniczki okazała się mega hitem, a developer widząc to wspólnie z Watanabe Seisakujo, postanowił przenieść realia świata Tsukihime w formę bijatyki 2D. Tutaj zaczyna się historia projektu o nazwie Melty Blood…

Watanabe Seisakujo, które w 2003 roku zmieniło nazwę na French-Bread jest firmą zajmującą się produkcją doujin games, specjalizującą się przede wszystkim w bijatykach 2D. Firma swojego czasu była ostro krytykowana z powodu zakazu używania elementów zawartych w ich grach na innych silnikach (Knuckle Fighter X, M.U.G.E.N). Teoretycznie, mieli ku temu prawo, bo bronili po prostu swoich praw autorskich. Z drugiej strony jednak znakomita większość źródeł z których Watanabe Seisakujo czerpało elementy do produkcji swoich gier była własnością intelektualną innych firm (w końcu WS zajmuje się doujin games). Krytycy argumentowali swoje oskarżenia, bardzo słusznie zresztą, mówiąc, że firma zabrania korzystania z ich materiałów, kiedy oni sami „pożyczają” je od kogoś innego. Po podpisaniu umowy z TYPE-MOON to się zmieniło i Francuski Chleb zniósł swój zakaz.

Melty Blood jest spin-off’em głównego nurtu fabularnego Tsukihime. Pomimo tego, że jej akcja dzieje się po wydarzeniach z Lunar Legend – Melty Blood nigdy nie została zaszufladkowana jako oficjalna kontynuacja hitu TYPE-MOON. Centralną postacią historii jest panna Sion Eltnam Atlasia. Sion jest alchemikiem szukającym lekarstwa na wampiryzm. W swoich poszukiwaniach przybywa do miasta w którym rozegrał się dramat Tsukihime, gdzie spotyka Shiki’ego i tak zaczyna się nowa historia.

Najnowsza wersja Act Cadenzy (B2) jest już ósmym rozszerzeniem oryginalnego Melty Blood’a. Z każdym kolejnym rozszerzeniem eliminowano bugi, dodawano nowe postaci (dodając tym samym nowe błędy) itd. W najnowszej AC wyeliminowano największe bugi znane z poprzednich wersji, a także zmieniły się właściwości (głównie chodzi o clash frames) części arsenału ciosów postaci. Jakiś czas później wersja B zawitała na PC, jednakże nie jest ona Arcade Perfect ponieważ zmieniły się wartości obrony (wytrzymałość) postaci oraz nastąpiły poprawki systemu inputu.

Grając w Melty Blood’a, w pewnym momencie naprawdę ciężko jest nie porównywać jego systemu do tego znanego z Guilty Gear. Systemy obu gier posiadają wiele wspólnych / bardzo podobnych elementów. Przykładowo Melty Bloodowy Shield to odpowiednik Fortress Defense z GGXX, aktywacja Heat Mode ma podobne właściwości co Burst, a Bunker Shield to odpowiednik Dead Angle Attack z gry Sammy. Ponadto same comba w MB rzeźbi się na podobnej zasadzie co w GG. Marudy mogą sobie narzekać na odtwórczość, ale ja osobiście nie mam nic do zarzucenia French-Bread bo GGXX to wzorzec zaiste godny. Po solidnym posiedzeniu, da się jednak odczuć, że gra ma swój własny, unikalny feeling.

System MB posiada w sumie wszystko to co posiadać powinna rasowa bijatyka 2D i momentami naprawdę ciężko uwierzyć, że to jest „tylko” doujin. Jest odpowiednik parry, właściwości wielu ataków zmieniają się w zależności od wciśniętego buttona (EXy w SF3 anyone?), jest jump install, jest wysoki skok, są dashe zarówno na ziemi, jak i w powietrzu, są rzuty, ataki, speciale dające niesamowite możliwości kombinowania, jest multum opcji defensywnych, jest techroll, są techtrapy i wiele innych rzeczy. Ponadto movement każdej postaci diametralnie się od siebie różni (o arsenale ciosów nie muszę chyba wspominać bo jest to oczywiste) – jedna postać ma świetnego dasha do przodu przechodzącego pod ciosami na high, inna znowuż ma tylko krótki doskok, ale ma za to lepszego dasha w powietrzu, jeszcze inna z kolei może zrobić dwa air dashe z rzędu. Balans postaci jest bardzo zadowalający i nie ma łebka który byłby wyraźnie lepszy od reszty składu. Sam system jest bardzo intuicyjny, więc gracz szybko go sobie przyswaja i tak naprawdę to denerwujący w nim jest tylko random obecny przy clashowaniu, ale nie jest to poważną wadą i spokojnie można przymknąć na to oko. Zresztą co tutaj dużo pisać – o tym, że system Melty Blooda sprawdza się w praniu najlepiej świadczy jego ogromna popularność w Korei i Japonii. Mało tego – gra zdobyła tak duże uznanie, że turniejowo już dwukrotnie gościła na Tougeki (znanym jako Super Battle Opera – w tym roku zagości po raz trzeci), które jest jedną z najbardziej prestiżowych tego typu imprez na świecie i na którym MB stanęło dumnie obok takich kolosów jak Virtua Fighter, Street Fighter czy Guilty Gear. Musicie przyznać, że całkiem nieźle jak na doujina, prawda?

Od strony graficznej jest nieźle – ładne efekty rozbłysków, speciali, fajne stage. Jedyną rzeczą do której można się doczepić jest niska rozdzielczość sprite’ów postaci, do której jednakże spokojnie można się przyzwyczaić tym bardziej, że po części rekompensuje nam to bardzo dobra i pomysłowa animacja postaci (koniecznie sprawdźcie bieg i chód Kohaku:) ). Od strony dźwiękowej do niczego nie można się doczepić – zarówno odgłosy walki, postaci jak i muzyka przegrywająca w tle są bardzo przyjemne dla ucha i co najważniejsze nie nudzą. Sam OST jest utrzymany w bardzo różnorakim stylu – jest pianino, jest elektronika, są skrzypce, są ostrzejsze brzmienia, a nawet elementy DnB. Dla każdego coś miłego.

Podsumowując, gra jest bardzo udana i dopieszczona jak na doujina. Multum możliwości kombinowania jakie oferuje system zapewnia solidną rozkminkę gry i wiele godzin zabawy. Dodatkowo wersja na PC umożliwia sieciową rozgrywkę w bardzo fajnych warunkach (znikome lagi). Jeżeli lubisz bijatyki 2D to po prostu nie możesz przejść obojętnie obok tego tytułu. Jeżeli nie lubisz….no cóż, tak czy siak polecam spróbować bo kto wie, może przejdziesz dzięki niej na jasną stronę mocy:).

Grafika: 6,7/10
Dźwięk: 8,3/10
Grywalność: 9/10

Ocena: 8.8/10