Japońskie przysmaki
: 29-01-2011, 16:12
Wszyscy znają sushi, atrybut japońskiej sztuki kulinarnej. Już mniej ludzi zna sashimi - gdy sushi często omylnie traktowane jest jako "surowa ryba", to sashimi właśnie nią jest (zręcznie pokrojoną). I na tym kończy się podstawowa zachodnia wiedza na temat japońskich wiktuałów... a nie! Zapomniałem o jednym jeszcze - sake, czyli japoński, ryżowy napitek, często mylony z wódką i winem. To że to jest za słabe na wódkę wie już spora część narodu. Ale przez wielu uświadomionych nadal usilnie uznawane jest za wino. Dlaczego błędnie? Otóż w procesie jego produkcji nie używa się winnych drożdży, tylko szczepów pleśni. Czy to wszystko? No tak... wasabi, zieloniutki japoński chrzan, kojarzony często z geee... Hubertem Zawodowcem (niektórym polskim tłumaczom wypadałoby w końcu dolać trochę oleju sojowego do mózgownicy). Wystarczy... W większości Polakom te wyrazy najbardziej kojarzą się z japońską kuchnią. Czy wypada zaznajomić go z innymi? Hmm... jeśli chciałby się zapoznać odeślę go np. do takiej Wikipedii (angielskiej najlepiej), albo jakiejś sprawdzonej i fachowej lektury. W tym temacie chciałbym usłyszeć o Waszych doświadczeniach związanych z sushi i pozostałymi japońskimi delicjami. Odwiedziliście japońską restaurację czy sushi bar? Podzielcie się wrażeniami organoleptycznymi. Próbowaliście sake, japońskiego wina czy piwa? Napiszcie również. A może sami coś próbowaliście upichcić?
Ja zacznę od namiarów na surowce i półprodukty do przyrządzania specjałów w zaciszu domowym. Wielkie miasta nie mają tego problemu, jako że wśród różnorodności ich sklepów zawsze znajdzie się taki co oferuje orientalną żywność. W mniejszych miejscowościach trudniej coś znaleźć, ale czy w tym wypadku jedyną alternatywą pozostają zakupy przez internet? Niekoniecznie. Wiele dyskontowych sieci w swojej ofercie zaczyna uwzględniać produkty importowane z dalekiej Japonii. Są również wyroby, produkowane poza krajem pochodzenia, uwzględniające technologię i surowce z KKW. Z hiper/supermarketów w okolicach mojego rodzinnego miasta, pod względem japońskiej żywności króluje Lidl i Intermarché. Lidl jest dobry ze względu na swoją sporadycznąą ofertę "Azjatyckiego Tygodnia", kiedy do można się wyposażyć w dobry sos sojowy/teriyaki, ryżowy ocet, makaron sojowy czy okazjonalnie niezłe zestawy gotowego mrożonego sushi (ujdą w tłumie). Intermarché zaś pobił u mnie Tesco, co do wyposażenia "orientalnego kącika" (nawet oryginalny japoński udon jest, pasta miso i wasabi w proszku - drooogie, ale dostępne pod ręką, w dodatku mam dwa u siebie więc za szybko nie znikają). Polskie firmy starają się eksperymentować ze sprowadzanymi z Azji składnikami. Tao-tao i Vifonu nie trzeba nikomu przedstawiać - ich produkty są zadowalającej jakości i dość tanie. Udanym wynalazkiem jest "Chrzan z wasabi" marki Provitus - taka fuzja Polaka z Japończykiem, smakuje bardzo przyzwoicie. I tutaj urwę... jikai ni tsuzuku ;P. I następnym razem, może walnę też jakiś własny, przystępn y przepis na coś dobrego
Ja zacznę od namiarów na surowce i półprodukty do przyrządzania specjałów w zaciszu domowym. Wielkie miasta nie mają tego problemu, jako że wśród różnorodności ich sklepów zawsze znajdzie się taki co oferuje orientalną żywność. W mniejszych miejscowościach trudniej coś znaleźć, ale czy w tym wypadku jedyną alternatywą pozostają zakupy przez internet? Niekoniecznie. Wiele dyskontowych sieci w swojej ofercie zaczyna uwzględniać produkty importowane z dalekiej Japonii. Są również wyroby, produkowane poza krajem pochodzenia, uwzględniające technologię i surowce z KKW. Z hiper/supermarketów w okolicach mojego rodzinnego miasta, pod względem japońskiej żywności króluje Lidl i Intermarché. Lidl jest dobry ze względu na swoją sporadycznąą ofertę "Azjatyckiego Tygodnia", kiedy do można się wyposażyć w dobry sos sojowy/teriyaki, ryżowy ocet, makaron sojowy czy okazjonalnie niezłe zestawy gotowego mrożonego sushi (ujdą w tłumie). Intermarché zaś pobił u mnie Tesco, co do wyposażenia "orientalnego kącika" (nawet oryginalny japoński udon jest, pasta miso i wasabi w proszku - drooogie, ale dostępne pod ręką, w dodatku mam dwa u siebie więc za szybko nie znikają). Polskie firmy starają się eksperymentować ze sprowadzanymi z Azji składnikami. Tao-tao i Vifonu nie trzeba nikomu przedstawiać - ich produkty są zadowalającej jakości i dość tanie. Udanym wynalazkiem jest "Chrzan z wasabi" marki Provitus - taka fuzja Polaka z Japończykiem, smakuje bardzo przyzwoicie. I tutaj urwę... jikai ni tsuzuku ;P. I następnym razem, może walnę też jakiś własny, przystępn y przepis na coś dobrego