kwi
12
2015
1

„Walka o wszystko” – opowiadanie w uniwersum Tekkena

Walka o wszystko

Rozdział 1.

– Jak to dziecko?! – mój krzyk zmącił spokój panujący w eleganckiej włoskiej restauracji – Ty i bachor? Możesz mi wmawiać wszystko, ale twoją śpiewkę o ”braku dostatecznej dojrzałości na spłodzenie dziedzica Zaibatsu” znam na pamięć.

– Normalne Oriana – Kazuya położył swoją dłoń na mojej – nie wrzeszcz, doskonale wiesz, że jesteśmy rozpoznawalni. Afera w brukowcach nie jest potrzebna Klanowi. Nie mam zamiaru zagłębiać się w szczegóły, ale będę ojcem. Kirsten jest w drugim miesiącu ciąży. – Jesteśmy razem od końca Szóstego Turnieju – zaczęłam w zamyśleniu wpatrywać się w kruczoczarne guziki jego eleganckiej koszuli- to było w sierpniu… teraz mamy kwiecień. Czy ty właśnie powiedziałeś, że mnie zdradziłeś?! – znów podniosłam głos nie potrafiąc utrzymać nerwów na wodzy. – Tak wyszło. Nie rób dramatu – rzucił oschle jakby mający się urodzić dzieciak był błahostką – już rozmawiałem z Howardówną. Za odpowiednią sumę pieniędzy gotowa jest zachować wszystko w tajemnicy przed opinią publiczną. Co jakiś czas będę robił jej spory przelew, a w zamian za to nie powie kto jest ojcem. Doskonale wiesz jak taka informacja wpłynęłaby na całą rodzinę Mishimów.

– Kto? – Co 'kto”? – No kto będzie szczęśliwą mamusią?! Z kim mnie zdradziłeś do cholery? Nie udawaj większego idioty niż jesteś! – jego podejście do całej sprawy niemiłosiernie podnosiło mi i tak już podwyższone ciśnienie

– Kirsten Howard, tancerka z „Copa-Cabany”. – Byłeś w burdelu?! Dlaczego? – tym razem wściekłość ustąpiła miejsca smutkowi, poczułam łzę spływającą po policzku – nie wystarczam ci? Coś ci we mnie nie pasuje? Co do chuja?! Mam za małe cycki, tyłek? Znudziłam się?! Wolałeś iść do dziwki, niż powiedzieć, że przestało między nami grać?! No mów!

– Przymknij się – warknął wciąż rozglądając się, czy nikt nie robi nam zdjęć, które mogłyby trafić do jakiejś podrzędnej gazety – był męski wieczór z chłopakami z treningów, poszliśmy na striptiz i poniosło mnie. Ot, cała historia. Gdyby ta mała się nie odezwała, że zaciążyła, to nawet bym o tym nie pamiętam. Whisky było tam więcej, niż krwi na naszych arenach – uśmiechnął się naiwnie myśląc, że jego idiotyczny żart jakoś mnie rozweseli – była nowa, nie potrafiła się zabezpieczyć i wpadła. Proponowałem jej skrobankę, ale w idiotce nagle obudził się instynkt i chce urodzić.

-To wszystko? – to, co powiedział dosłownie zmroziło mi krew w żyłach – od początku wiedziałam, że jesteś gruboskórnym, pozbawionym wyższych uczuć mięśniakiem. Bez tego nie zrobiłbyś żadnej kariery w Żelaznej Pięści, więc nawet mi to imponowało. Ale żeby coś takiego?! Ty pieprzony gnoju!! – zerwałam z szyi naszyjnik, który niegdyś od niego dostałam, rzuciłam na stół pięćdziesiąt dolarów i naprędce wybiegłam z restauracji. Nie chciałam rozkleić się przy Kazui, cała nasza rozmowa brzmiała, jak wzięta rodem z kiepskich romansideł. Robienie przedstawienia było ostatnim czego w tym momencie potrzebowałam.

– Ori… Oriana.. – łapiąc taksówkę usłyszałam jego głos, wyszedł zaraz za mną – Daj spokój. To był tylko jeden, jedyny raz – narzucił mi na ramiona skórzaną kurtkę, którą zostawiłam w lokalu – Mam kasę, kupię nam spokój, obiecuję.

– I już? Tylko tyle masz do powiedzenia? Żadnego 'przepraszam’?- czułam, że wyglądam równie korzystnie, jak wtedy, gdy rozmawiałam z nim pierwszy raz – Byłeś w burdelu, przespałeś się z inną, zrobiłeś jej dziecko… – kochałam go, ale świadomość, że poszedł do łóżka z prostytutką była ponad moje siły. – Chcesz to wszystko skończyć? Przez jeden głupi wybryk? – próbował mnie objąć, ale zgromiłam go wzrokiem – Pomyśl logicznie… Mała.. No nie płacz. Wrócimy do domu, na spokojnie napijemy się winka, a potem w sypialni udowodnię ci, że to ty jesteś najważniejsza – błysnął słynnym czerwonym okiem – jeśli będzie trzeba, to Force uciszy tą kurwę raz na zawsze. – Ty to skończyłeś dupku – wzięłam głęboki oddech chcąc dodać sobie odwagi – jesteś najlepszym wojownikiem na świecie, szybko ułożysz sobie życie – odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie. W takiej sytuacji spacer i chwila przemyśleń wydawała mi się wręcz koniecznością.

Po chwili powoli wszystko zaczęło do mnie docierać; zdrada, ciąża tancerki z klubu go-go, brak skruchy w Kazui i zakończenie trwającego ponad sześć miesięcy związku. W przeciągu kilku minut ze szczęśliwej do szaleństwa zakochanej wybranki Króla Żelaznej Pięści stałam się samotną, zapłakaną, wyglądającą jak obraz nędzy i rozpaczy bezdomną. Przez ostatnie pół roku dzieliłam z Japończykiem jego luksusowy apartament z widokiem na Central Park, a brooklińską kawalerkę sprezentowaną przez rodziców wynajmowałam jakiemuś studentowi. Gorzej chyba być nie mogło. Włóczyłam nogami po krzywym chodniku niszcząc doszczętnie obcasy w ukochanych butach i zastanawiałam się gdzie spędzę najbliższą noc. Wszystkie rzeczy znajdowały się u Kazui, a dwadzieścia dolarów, które miałam w kieszeni szarych jeansów nie były kwotą za jaką można było wynająć pokój w hotelu bez towarzystwa szczurów, myszy, czy karaluchów monstrualnych rozmiarów. Licząc na cudowne olśnienie, lub magiczne rozwiązanie problemów skierowałam kroki na jedno z ulubionych miejsc na mapie Wielkiego Jabłka. Dworzec Centralny zawsze był dla mnie wyjątkowy; to tam patrząc na zabieganych turystów potrafiłam zebrać myśli, czy znaleźć motywację do treningów. Kiedy dochodziłam do wniosku, że nigdy nawet w minimalnym stopniu nie dorównam umiejętnościom zawodnikom Turnieju, lub zwyczajnie zakwasy powodowały łzy bólu to właśnie głos zapowiadający odjeżdżające pociągi i szmer sunących walizek na swój pokrętny sposób doprowadzał mnie do porządku lepiej, niż własny zdrowy rozsądek. W duchu modliłam się, by i tym razem tak było.

Błędnym wzrokiem patrzyłam na mijających przechodniów, pędzące samochody i nigdy nie gasnące neony będące jednym ze znaków rozpoznawczych Nowego Jorku. Miasto jak zwykle tętniło życiem, przecież to, że jego mieszkance zawalił się świat nie było żadnym powodem, by zatrzymało się choćby na ułamek sekundy.

Pages: 1 2